Historia turystyki: Pierwsze biura podróży i początki masowej turystyki

historia turystyki i pierwsze biuro podróży

Od tysięcy lat podróżowanie fascynuje ludzkość. Dziś, gdy planowanie wakacji sprowadza się do kilku kliknięć myszką, a „all inclusive” jest synonimem beztroskiego relaksu, łatwo zapomnieć, że przemieszczanie się na duże odległości nie zawsze było synonimem przyjemności. W dawnych czasach każda wyprawa była aktem odwagi, wyzwaniem logistycznym i często niebezpieczną przygodą, a już na pewno nie masową rozrywką. Droga, która dziś zajmuje kilka godzin, mogła trwać tygodniami, a dotarcie do celu było jedynie pierwszym z wielu etapów. Właśnie to prowokujące porównanie, między bezproblemową, zaplanowaną podróżą a heroiczną tułaczką, stanowi punkt wyjścia do zrozumienia, jak bardzo zmienił się nasz świat.

 

Historia turystyki to opowieść o ewolucji, która prowadzi nas od motywów literackich i religijnych, przez elitarny przywilej, aż do demokratyzacji i uprzemysłowienia, które uczyniły podróżowanie dostępnym dla każdego. W tej opowieści kluczową rolę odegrały innowacje, wizje nietypowych pionierów oraz zmiany społeczne, które na zawsze przekształciły sposób, w jaki postrzegamy przemieszczanie się. Podróże przeszły fundamentalną transformację: z symbolicznego aktu przemiany wewnętrznej stały się po prostu produktem, który można kupić i skonsumować. Skąd się wzięły nasze współczesne wakacje i dlaczego tak bardzo różnią się od wypraw naszych przodków?

Motywy i realia dawnych podróży

Ludzka potrzeba przemieszczania się jest zjawiskiem sięgającym najgłębszych korzeni kultury. Już w antycznej literaturze i świętych tekstach podróż stanowiła centralny motyw, symbolizujący proces dojrzewania, zmianę i dążenie do celu. Za przykład może posłużyć epopeja Homera, gdzie Odyseusz po dekadzie wojny tuła się przez fantastyczne krainy, mierząc się z potworami i własnymi słabościami, aby po wielu latach wrócić do domu. Podobną symboliczną wymowę ma biblijna „Księga Wyjścia, opisująca 40-letnią wędrówkę narodu wybranego przez pustynię, która miała charakter oczyszczenia i wymiany pokoleń.

Starożytni Egipcjanie wyruszali w drogę przede wszystkim z okazji świąt religijnych. Jednak podróżowali również, by zobaczyć na własne oczy majestatyczne budowle i świątynie – czysto dla przyjemności i zachwytu. Grecy również nie próżnowali. Wędrowali na igrzyska olimpijskie, pielgrzymowali do słynnych świątyń (jak ta w Delfach), a przy okazji zaspokajali głód wiedzy, duchowości i estetyki. Starożytny Rzym to prawdziwa turystyczna machina. Podróżowano dla zdrowia, odpoczynku, ale też po prostu dla przyjemności. Rzymianie dbali o komfort podróżnych – budowali drogi, zajazdy, a nawet tworzyli przepisy chroniące podróżników. Ich podejście przypominało zorganizowaną turystykę, jaką znamy dziś.

Już wtedy pojawiły się zalążki całego przemysłu turystycznego:
Patroni, czyli pierwsi przewodnicy i opiekunowie turystów, pomagający gościom odnaleźć się w nowym miejscu,
Sanatoria i domy wypoczynkowe, gdzie można było zadbać o zdrowie i relaks,
„turystyczne vouchery” – dokumenty umożliwiające nocleg w konkretnych zajazdach, przedsmak dzisiejszych rezerwacji online.

Te wczesne podróże, niezależnie od tego, czy były rzeczywiste czy mityczne, miały głębokie znaczenie – nie jeżdżono głównie dla przyjemności, ale z powodu misji, wiary lub konieczności. W polskiej literaturze motyw ten także jest silnie obecny, często związany z burzliwą historią kraju i tęsknotą za ojczyzną, co widać w dramacie Juliusza Słowackiego „Kordian”.

Podróżowanie w dawnej Rzeczypospolitej było prawdziwą udręką, a komfort, który dzisiaj jest standardem, pozostawał w sferze marzeń. Drogi były w katastrofalnym stanie – nieutwardzone trakty w czasie letnich ulew zamieniały się w błotniste grzęzawiska, w których wozy mogły utonąć. Brak drogowskazów i map sprawiał, że łatwo było się zgubić, a prędkość przemieszczania się była nieprzewidywalna i zależna od pogody. Podróż pieszo była prosta, ale wymagała noszenia całego dobytku, podczas gdy jazda wozem bez resorów była niezwykle niewygodna, sprawiając, że każda nierówność terenu stawała się torturą. Zaskakujące jest, jak bardzo prędkość podróży wahała się w zależności od warunków: kupiec Martin Gruneweg w 1587 roku pokonał drogę z Lublina do Gdańska (ok. 500 km) w tydzień, ale powrót z Warszawy do Lwowa (340 km) zajął mu prawie miesiąc.

W dawnych wiekach brak profesjonalnej infrastruktury turystycznej, takiej jak hotele czy restauracje, sprawiał, że podróżni musieli polegać na gościnności. W gospodach na wsiach oferowano co najwyżej dach nad głową, a podróżni musieli mieć własne łóżka, pościel, a nawet kucharzy i zapasy jedzenia, aby uniknąć noclegu w miejscach pełnych „robactwa i szczurów”. Alternatywą była gościna u rodziny lub przyjaciół, która jednak miała swoje społeczne konsekwencje. Znane są anegdoty o szlachcicach, którzy tak bardzo chcieli zatrzymać gościa, że kazali zdejmować koła z wozu lub siłą zmuszali go do pozostania, co w absurdalny sposób opóźniało podróż. To pokazuje, że w dawnych czasach podróż nie była transakcją komercyjną (płacimy i jedziemy), lecz opierała się na sieci relacji społecznych i wzajemnych zobowiązań. Ta fundamentalna różnica, od podróży jako aktu społecznego do podróży jako produktu, stanowi jeden z najważniejszych elementów ewolucji turystyki.

Zmiana nastąpiła wraz z nadejściem nowożytności, kiedy to podróże zaczęły zyskiwać charakter bardziej osobisty i edukacyjny. W Europie narodziła się tradycja Grand Tour – wielomiesięcznej wyprawy, którą podejmowali młodzi, zamożni arystokraci, aby poszerzyć swoje horyzonty. Kluczowym celem była Italia, kolebka sztuki i kultury, ale podróżowano też na ciekawe dwory królewskie, jak Wersal czy Wiedeń. W trakcie Grand Touru podróżni nie tylko zwiedzali antyczne ruiny, ale również pisali pamiętniki, w których opisywali swoje osobiste wrażenia, od włoskich makaronów po życie kurtyzan. Zaczęły pojawiać się także praktyczne porady w przewodnikach, np. gdzie zabrać ze sobą wino, bo lokalne jest niedobre. To wciąż był przywilej dla elit, ale podróżowanie zaczęło ewoluować z czysto utylitarnej potrzeby w kierunku świadomej formy spędzania wolnego czasu.

Thomas Cook, ojciec turystyki zorganizowanej

Prawdziwa rewolucja w podróżowaniu, która ostatecznie zdemokratyzowała ten przywilej, wydarzyła się w XIX wieku i była dziełem wizjonera, którego do działania pchnęły… zasady abstynencji. Thomas Cook, brytyjski stolarz i gorliwy działacz ruchu przeciw alkoholizmowi, zauważył, że ludzie zamiast wydawać pieniądze na alkohol, mogliby przeznaczyć je na bardziej wartościowe doświadczenia. W 1841 roku wpadł na pomysł, aby wynająć pociąg i zorganizować wycieczkę dla 570 osób z Leicester do Loughborough na spotkanie abstynentów. Był to przełomowy moment w historii turystyki.

Thomas Cook zaoferował pasażerom coś, co w dzisiejszych czasach nazwalibyśmy pakietem „all inclusive„, ale w ówczesnej skali było to bezprecedensowe. Za zaledwie jednego szylinga podróżni otrzymywali bilet w obie strony, jedzenie, herbatę, a nawet muzykę na żywo. To wydarzenie, które miało miejsce 5 lipca 1841 roku, udowodniło, że podróż może być masowym, zorganizowanym i bezstresowym doświadczeniem. Cook, zainspirowany sukcesem, szybko zorganizował kolejne wycieczki, tym razem z myślą o zysku, i w ten sposób jego biuro, założone w 1841 roku, stało się pierwszym nowoczesnym przedsiębiorstwem turystycznym na świecie.

Firma Cooka rosła w siłę, rewolucjonizując branżę i wprowadzając kolejne innowacje. Zaczęto organizować zagraniczne „wycieczki pakietowe” do Europy i Ameryki Północnej, a nawet pierwszą komercyjną podróż dookoła świata. Dzięki kolei i statkom parowym, które znacząco skróciły czas podróży, świat zaczął się „kurczyć”, a odległe miejsca stawały się osiągalne dla coraz szerszych warstw społeczeństwa. Początkowo jego oferty były skierowane do klasy robotniczej, ale w miarę upływu czasu firma zaczęła obsługiwać również klasę średnią, a nawet organizować podróże dla członków rodzin królewskich i wojska. Co ciekawe, duży odsetek klientów Cooka stanowiły samotne, niezamężne kobiety, które dzięki zorganizowanej wycieczce mogły podróżować z poczuciem bezpieczeństwa i niezależności, co było trudne do osiągnięcia na własną rękę w epoce wiktoriańskiej.

Historia Thomasa Cooka, choć brytyjska, ma swój zaskakujący współczesny polski akcent. Po bankructwie firmy w 2019 roku, legendarna marka została przejęta przez polską Grupę eSky w 2022 roku. Nowi właściciele, łącząc blisko dwustuletnie dziedzictwo marki Thomas Cook z nowoczesną technologią i wiedzą o współczesnych klientach, zamierzają umocnić swoją pozycję na rynkach zachodniej Europy. Ta historia, rozpoczynająca się od skromnej wycieczki na wiec abstynentów, pokazuje, jak wizja jednego człowieka mogła zainicjować rozwój globalnego przemysłu, którego współczesna kontynuacja ma silne, polskie korzenie.

Pionierzy znad Wisły, czyli polski wkład w świat turystyki

Zanim Thomas Cook zrewolucjonizował rynek globalny, w Polsce również miały miejsce wydarzenia, które utorowały drogę do rozwoju turystyki masowej, a niektóre z nich miały pionierski charakter w skali europejskiej. Jednym z fundamentalnych warunków do podróżowania jest posiadanie nie tylko pieniędzy, ale i czasu wolnego. W tej kwestii Polska odegrała rolę prekursora. Już w 1922 roku Sejm II RP uchwalił ustawę, która wprowadzała płatne urlopy wypoczynkowe dla pracowników przemysłu i handlu, co było jednym z pierwszych takich rozwiązań w ówczesnej Europie. Początkowo z przywilejów mogła korzystać jedynie niewielka część społeczeństwa, ale była to kluczowa decyzja prawna, która stworzyła fundament pod przyszłą masową turystykę w Polsce.

Równolegle z legislacyjnymi zmianami, w dwudziestoleciu międzywojennym pojawił się wizjoner, który zaszczepił w Polakach miłość do podróży po ojczyźnie. Był nim dr Mieczysław Orłowicz, znany działacz turystyczny i krajoznawca. To z jego inicjatywy w 1919 roku powstała jednoosobowa komórka ds. turystyki w Ministerstwie Robót Publicznych, a w 1935 roku Liga Popierania Turystyki, która tworzyła pierwsze biura informacji turystycznej w kraju. Orłowicz był także autorem licznych przewodników turystycznych, które opisywały miasta, regiony i pasma górskie w całej Europie, inspirując Polaków do odkrywania zarówno kraju, jak i świata. Jego działalność personifikuje kulturowy aspekt rozwoju turystyki, pokazując, że podróżowanie nie było tylko importem zachodnich wzorców, ale rozwijało się na własnych, unikalnych fundamentach krajoznawczych.

Drugim, kluczowym elementem polskiej sceny turystycznej tamtego okresu było powstanie pierwszego biura podróży. W 1920 roku we Lwowie, jako prywatna spółka, narodził się Orbis. Szybko zyskał on status przedsiębiorstwa na skalę międzynarodową, rozwijając sieć oddziałów i agencji zarówno w kraju, jak i za granicą, oraz prowadząc ożywioną działalność wydawniczą, która służyła kształceniu pierwszej kadry polskich pracowników turystyki. Orbis, choć początkowo stać było na niego jedynie 10% społeczeństwa, odegrał kluczową rolę w rozwoju turystyki zorganizowanej w dwudziestoleciu międzywojennym. Te działania – prawne, kulturowe i biznesowe – stworzyły w Polsce wyjątkowy ekosystem, który pozwolił na rozwój turystyki na własnych zasadach, tworząc solidne podstawy pod to, co miało nadejść po wojnie.

Tłumy na szlakach – Jak powstały masowe wakacje?

Masowa turystyka to fenomen, który na dobre zaczął się rozwijać w drugiej połowie XX wieku. Jednym z najważniejszych modyfikatorów było wydłużenie czasu wolnego od pracy i wzrost zamożności obywateli w krajach rozwiniętych. Dłuższe urlopy, wolne weekendy i rosnące dochody stworzyły ogromną klasę ludzi, którzy mieli zarówno pieniądze, jak i czas, aby podróżować. W Polsce, poza wczesnym wprowadzeniem płatnych urlopów, otwarcie granic po 1989 roku również znacząco zwiększyło swobodę podróżowania. Drugim, przełomowym czynnikiem był rozwój transportu, a zwłaszcza lotnictwa. Pojawienie się tanich linii lotniczych sprawiło, że odległe miejsca na świecie stały się dostępne nie tylko dla zamożnych, ale dla szerokich mas. Ograniczenie formalności związanych z podróżami, takich jak wizy oraz intensywna reklama i zróżnicowanie oferty turystycznej dodatkowo przyspieszyły ten proces.

Rozwój masowej turystyki, podobnie jak każda wielka zmiana, ma dwie strony medalu. Z jednej strony, przyniósł on ogromne korzyści gospodarcze dla odwiedzanych krajów, generując nowe miejsca pracy w hotelach i restauracjach oraz zwiększając dochody budżetowe. Z drugiej jednak strony, masowy ruch turystyczny często prowadzi do negatywnych zjawisk. Wśród nich wymienia się zatracanie lokalnej tożsamości kulturowej, zanieczyszczenie środowiska naturalnego oraz pojawianie się patologii społecznych, takich jak wzrost przestępczości czy alkoholizmu, zwłaszcza w popularnych kurortach. Rozwój turystyki wymusza także inwestycje w infrastrukturę, co często prowadzi do zastępowania naturalnej roślinności terenami użyteczności publicznej.

Historia turystyki: od wędrowca do turysty

Ewolucja podróży to fascynująca historia turystyki, która odzwierciedla przemiany społeczne, technologiczne i kulturowe. Zaczynając od podróży jako heroicznej wyprawy w poszukiwaniu sensu, przez edukacyjny przywilej dla elit, doszliśmy do epoki, w której podróż stała się łatwo dostępnym i zorganizowanym produktem.

Dziedzictwo Thomasa Cooka, pioniera zorganizowanych wycieczek, jest widoczne w każdym biurze podróży i każdym pakiecie wakacyjnym. Z kolei polskie akcenty, takie jak wczesne wprowadzenie płatnych urlopów czy działalność dr. Mieczysława Orłowicza i Orbisu, pokazują, że polska turystyka nie była tylko biernym naśladowcą, ale miała swoje unikalne podstawy i wizjonerów. Dziś, dzięki temu dziedzictwu, możemy w ciągu kilku godzin znaleźć się w miejscu, do którego nasi przodkowie podróżowali tygodniami. Warto jednak pamiętać, że każda taka podróż, nawet ta najwygodniejsza i najbardziej zaplanowana, ma swoje korzenie w dawnych marzeniach o poznawaniu świata, które towarzyszą nam od tysiącleci, i to one są jej najgłębszym sensem.

 

Co o tym myślisz? Zostaw reakcję i komentarz

Loading spinner

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *